Od momentu przedstawienia Niemcom rachunku za ofiary drugiej wojny światowej (w wysokości więcej niż 1,3 billion Euro), temat ten nie schodzi ze szpalt niemieckich mediów. Od lewa do prawa – wszędzie ta sama narracja w stylu: „ żądania za wysokie, nie mamy, nie damy”. W rozmowie prywatnej z pewnym niemieckim lekarzem padła nawet groźba: „no, to teraz będzie wojna!”.
W artykule „Frankfurter Allegemeine Zeitung „ z 01. września Arkadiusz Mularczyk , poseł PiS – został nazwany. „Mężczyzną, który Berlinowi wystawił rachunek” („Der Mann, der die Rechnung an Berlin präsentierte“) . Autor artykułu, Reinhard Veser poinformował, że Arkadius Mularczyk, który od 2017 roku stoi na czele grupy posłów pracujących nad ustaleniem wysokości szkód wyrządzonych przez niemieckiego okupanta – zaprezentował– właśnie w dniu wybuchu wojny 40-stronicowy dokument prawny – wyniki pięcioletnej, skrupulatnej pracy Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej.
Pan Mularczyk – wyjaśnia autor artykułu – kieruje od połowy lipca radą doradczą założonego przez rząd pod koniec ubiegłego roku “Instytutu Strat Wojennych”. W artykule znajdujemy stwierdzenie, że wystąpienie polskiego Posła w warszawskim Zamku Krolewskim wobec czołowych polityków PiS, w tym lidera partii Jarosława Kaczyńskiego charakteryzowało się : „trzeźwościa ocen, rzeczowościa , spokojnym, opanowanym tonem wypowiedzi, opieraniem sie na prezentacji, którą można było zobaczyć usytuowaną za nim”.
I ta „przychylna” polskiej stronie informacja – stanowi jedyny i ostatni akord w morzu „odmiennych” wypowiedzi na ten temat.
Reakcja niemieckich kół politycznych, mediów i niektórych historyków pozwala stwierdzić, że polski „Rachunek krzywd” jest nie do przyjęcia przez rządzących tym krajem.
Kanzlerz Niemiec Olad Scholz w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w dniu 06. września powiedział: “Mogę zaznaczyć, podobnie jak wszystkie poprzednie rządy federalne, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym”. Tym samým odrzuca polskie żądania naprawienia szkód wyrządzonych przez Niemcy w Polsce w czasie II wojny światowej. Jego zdaniem Polska nie powinna mieć możliwości wysuwania nowych roszczeń – zwłaszcza, że w 1953 roku „zrzekła się dalszych roszczeń i otrzymała od Związku Radzieckiego rekompensatę głównie w postaci cedowanych niemieckich terytoriów wschodnich”. Już ostatnio, podczas inauguracyjnej wizyty w Warszawie w grudniu 2021, Olaf Scholz odrzucił żądania Polski dotyczące reparacji wojennych ogłosił,że: „Kwestia reperacji jest prawie zamknięta” i zaznaczył, że Niemcy wnoszą “bardzo, bardzo wysoki wkład” w finansowanie budżetu UE, a Polska jest “największym odbiorcą netto” funduszy unijnych.
Rzecznik niemieckiego MSZ Steffen Hebestreit, w mailu uzyskanym przez agencję informacyjną Reuters stwierdził: „Sprawa reparacji dla Polski jest zamknięta”. Komentując stanowisko rzadu w Berlinie. „wyjaśnił” : „Polska już dawno, bo w 1953 roku, zrzekła się dalszych reparacji i kilkakrotnie potwierdzała to zrzeczenie. To podstawa obowiązującego obecnie porządku europejskiego”. I dodał: „Niemcy ponoszą odpowiedzialność polityczną i moralną za II wojnę światową”. O materialnej – ani słowa!
Zastępca rzecznika rządu Ulrike Demmer (SPD) powiedziała, że Niemcy stoją na straży swojej historycznej odpowiedzialności politycznej, moralnej i finansowej, ale kwestia reparacji została już ostatecznie rozstrzygnięta prawnie i politycznie.
Robin Wagener (Zieloni) też odnosi się do zrzeczenia się przez Polskę – w przeszłości -roszczeń reparacyjnych. Ponadto krytykuje podejście Polski: “Żaden członek polskiego rządu nie przekazał oficjalnie tego żądania. Uderzające jest to, że ta ekspertyza ani razu w okresie minionego rządu PiS nie była z nami dwustronnie dyskutowana na szczeblu rządowym.” (…) To prawda, że formalnie poprawne politycznie jest odrzucenie postulatów. Ale moralnie i politycznie debata nie jest jednak zakończona i powinniśmy szukać przystępnego dialogu w tej sprawie z naszymi najbliższymi partnerami i przyjaciółmi . Przecież Niemcy były odpowiedzialne za “najpoważniejsze naruszenia praw człowieka” w Polsce” . Tak Wagener z Zielonych.
Rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji CDU/CSU w Bundestagu Jürgen Hardt, tak się wyraża: “Polskie żądanie jest bezpodstawne. Niemiecki rząd ma rację, że ją odrzucił” . To, że debata pojawia się teraz w Polsce, wynika – jego zdaniem – ze zmniejszonego zaufania ludzi w Polsce do niemieckiej rzetelności. “Niemcy były kiedyś dla Polski motorem integracji europejskiej i utorowały naszemu wschodniemu sąsiadowi drogę do UE” – mówi. „ Arogancka postawa Niemiec przez wiele lat w szerokim zakresie spraw politycznych zniszczyła to długoletnie zaufanie” – dodaje.
Sekretarz generalny FDP, Bijan Djir-Sarai też uważa. że kwestia reparacji została prawnie zamknięta wraz z traktatem “Dwa plus cztery”. “Nie ma żadnych podstaw prawnych do jakichkolwiek żądań ze strony Polski. W związku z tym żądania muszą zostać odrzucone.” Argumentuje: „Traktat Dwa Plus Cztery zawarty w Moskwie 12 września 1990 roku pomiędzy dwoma państwami niemieckimi a czterema zwycięskimi mocarstwami II wojny światowej oficjalnie ustanowił ostateczną suwerenność wewnętrzną i zewnętrzną zjednoczonych Niemiec”
Czlonek niemieckiego Budestagu Aydan Oezoguz (SPD), podkreśliła bliskie więzi łączące Niemcy i Polskę w NATO i UE. Ale powiedziała: „Jest przeciwskuteczne, a także szkodliwe dla klimatu społecznego między naszymi krajami, jeśli takie żądania (odszkodowania-przyp. mój) są wysuwane z oczywistych wewnętrznych względów politycznych”. Lecz prawdą jest również, że niezmierzone cierpienia i zniszczenia, które Niemcy spowodowały w Polsce podczas 2. wojny światowej, są wciąż niewystarczająco rozumiane i uznawane przez nas, Niemców, dzisiaj.”Nie wystarczy więc po prostu odrzucić moralne obawy stojące za materialnymi żądaniami wielu Polaków” – uważa polityk SPD. “Potrzebny jest uczciwy i otwarty dialog w tej sprawie na poziomie oczu.”
I w podobnej narracji komentowany jest polski raport, przedstawiony na Zamku Królewskim w Warszawie – także przez niemieckie media i ludzi nauki.
W prasie argumenty na „nie” – krążą nieustannie ´jak mantra wokół tak zwanego zrzeczenia się przez Polskę wypłat reparacji. W artykule „Polska obstaje przy kwestii wypłat reparacji” (Polen hält am Thema Reparationszahlungen fest, MDR.de) napisano: „Jeszcze w sierpniu 1953 roku Polska wydała deklarację o rezygnacji z dalszych wypłat reparacji, aby wnieść “dalszy wkład w rozwiązanie kwestii niemieckiej w duchu demokracji i pokoju (…) Wobec faktu, że Niemcy wypełniły już w znacznym stopniu swoje zobowiązania do zapłaty reparacji oraz że poprawa sytuacji gospodarczej Niemiec leży w interesie ich pokojowego rozwoju, Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podjął decyzję o odstąpieniu od wypłaty reparacji Polsce z dniem 1 stycznia 1954. „
W wymienionym wyżej artykule autor dowodzi, że Niemcy wypłaciły dotychczas łącznie około 71 mld euro zryczałtowanych odszkodowań dla państw i ofiar za nazistowskie krzywdy. Na mocy BEG, czyli federalnej ustawy o odszkodowaniach z 1956 roku, niespełna 47 miliardów z tego, prawie dwie trzecie, trafiło do niemieckich ofiar nazizmu. Zaś na marginesie konsultacji w sprawie polsko-niemieckiego traktatu o sąsiedztwie z 1991 r. Niemcy i Polska „porozumiały się w sprawie uregulowania zaległych kwestii odszkodowawczych”. Specjalnie w tym celu powstała w Warszawie Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Początkowo wpłynęło przez nią do Polski 500 mln DM, a później dokonano dalszych wypłat w wysokości prawie dwóch miliardów DM na rzecz żyjących jeszcze byłych polskich robotników przymusowych – tak twierdzi autor artykułu.
Eksperci od prawa międzynarodowego, jak Christian Tomuschat, zwracają nawet uwagę, że roszczenia Polski są przedawnione. “W prawie międzynarodowym nie ma stałych zasad w tej kwestii, przyjmuje się około 30 lat, aby roszczenie stało się prawnie nieważne” – powiedział “Heute im Osten” Tomuschat.
Media krytykują bylego ministra spraw zagranicznych Wtolda Waszczykowskiego, który uzasadnia żądania polskiego rządu stwierdzeniem, że porozumienie zawarte przez komunistyczny rząd polski z Republiką Federalną w 1953 roku jest nieważne. Cytuje się wypowiedź Antoniego Macierewicza, że : PRL przed 1989 rokiem była, podobnie jak NRD, “zależnym państwem marionetkowym” Związku Radzieckiego. Polska złożyła deklarację o rezygnacji ze spłat reparacji pod naciskiem reżimu sowieckiego. “Nie jest prawdą, że Polska zrzekła się reparacji należnych nam od Niemiec”( tak A.Maciarewicz).
Z tym stwierdzeniem nie zgadza się nikt z wypowiadających się na niemieckiej scenie politycznej. Nikt też nie wspomina, że nie ma żadnego dokumentu, który stanowiłby prawnie wiążący dowód zrzeczenia się przez Polskę lub PRL płatności reparacyjnych, nie pojawily się żadne inne dokumenty, dotyczące decyzji tego zrzeczenia, nie było żadnej oficjalnej umowy między Polską a Niemcami, że wiadomość tę (notatkę !) podano wtedy w … „Trybunie Ludu” !
Interesujące może być jednak, że w prasie już wcześniej, 10. 07 2019 pojawiło się odmienne zdanie na ten temat. W artykule pt. „Raport Bundestagu poddaje w wątpliwość “nie” dla polskich reparacji” („Bundestags-Gutachten zweifelt an “Nein” zu Reparationszahlungen“) istnieje raport , sporządzony w w imieniu partii Lewica przez ekspertów Służby Naukowej Budestagu. Raport ten uważa za uzasadnione “inne poglądy” na temat odszkodowań, oprócz oficjalnego stanowiska rzadu federalnego, choć (raport) “nie podejmuje się ponownej oceny prawnej”, to jednak ma pomóc usystematyzować “prawne linie argumentacji ” w odniesieniu do roszczeń reparacyjnych w stosunkach dwustronnych Polska – Niemcy.
W raporcie tym też jest mowa o przedawnieniu roszczeń, które popiera w.wym. Christian Tomuschat (emer.prof. prawa publicznego Úni Berlin). Czytamy: „ Jak należy prawnie ocenić fakt, że 70 lat po zakończeniu wojny i prawie 30 lat po zawarciu traktatu “Dwa plus cztery” żadne z państw nie dochodziło roszczeń reparacyjnych w formalnej procedurze prawa międzynarodowego?” Wedlug tego raportu , sporne jest to, czy można „założyć przedawnienie”, jak twierdzi rząd niemiecki. Raport kończy się wnioskiem: : “Przedawnienie międzypaństwowych roszczeń o zapłatę nie zostało do dziś jednoznacznie uregulowane w prawie międzynarodowym
Dyrektor Niemieckiego Instytutu Polskiego, profesor historii Peter Oliver Loew powiedzial (01.09.22) co następuje: „Żądanie tak wysokiej wypłaty reparacji jest trochę nie na czasie w czasach dobrego sąsiedztwa”
Dyrektor Colegium Pollonicum Universytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i „specjalista” od stosunków polsko niemieckich Krzysztof Wojciechowski („Polak” ! ) , w artykule „To jest ewidentna kampania przedwyborcza PiS” (“Das ist eindeutig Stimmungsmache vor der Wahl”) stwierdza: „ Pomysł, że 80 lat po II wojnie światowej należy wymyślić reparacje wojenne jest po prostu absurdalny. (…) niemiecka kultura polityczna, która rozwinęła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci – a jest to kultura pewnej pokory, cierpliwości i zrozumienia – zwycięży i że ta fala (tej „kultury”-przyp. mój) zostanie, że tak powiem, podtrzymana. Kiedyś w Polsce zostanie wybrany inny rząd i wszystko wróci do normy„ !.
Zaś „drogi przyjaciel” jak nazwała przewodnicząca KE Ursula von der Layen Donalda Tuska stwierdził: „narodowo-konserwatywnej partii rządzącej PiS nie chodzi o reparacje od Niemiec, ale o wewnętrzną kampanię polityczną. Lider PiS Jarosław Kaczyński nie ukrywa, że tą antyniemiecką kampanią chce zbudować poparcie dla partii rządzącej”.
W portalu finansowym „Boerse.de” ukazał się (29.07.2022) fragment rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z szefem parti CDU Friedrichem Merzem. Doświadczony polityk Merz powiedział, że „ żaden rząd niemiecki nie zgodzi się na to w tej chwili”.
Na co doswiadczony szef PiS: „Historia jest dynamiczna. Ale z tego, co w tej chwili rozpoczęliśmy – nie możemy zrezygnować”
I to jest najlepsze przesłanie dla polskiego rządu, dla Polaków!