W emocjach pierwszych dni rosyjskiej inwazji na naszego wschodniego sąsiada, większość z nas gotowa była osobiście ruszyć z odsieczą Ukrainie. Ta emocjonalna reakcja była w pewnym stopniu uzasadniona – od wieków zagrażająca nam Rosja ruszyła z wojskiem i śmiercią na zachód. Instynkt wskazywał, że należy zatem jak najszybciej przeciwstawić się rosyjskiemu imperializmowi i czym prędzej nie tylko stawić czoła najeźdźcy, ale również nieść pomoc ludności ukraińskiej dotkniętej okrucieństwami wojsk agresora.
Temu ukształtowanemu przez historię instynktowi, towarzyszyła chrześcijańska postawa niesienia pomocy potrzebującym i poszkodowanym. I Polacy pomagają. Okazują pomoc zupełnie bezprecedensową. Nie znam żadnej innej sytuacji na świecie, w jakiej miejscowa ludność potrafiła przyjąć do swoich domów trzy miliony ludzi bez potrzeby tworzenia, modnych w krajach zachodnich, „obozów dla uchodźców”.
Ta głęboko humanistyczna i chrześcijańska reakcja Polaków na nieszczęście sąsiedniego narodu jest piękna. Jednak państwo, jako instytucja, nie jest stworzone w celu pełnienia roli organizacji charytatywnej, zwłaszcza w stosunku do obywateli innego kraju. Obowiązek państwa to dbanie o swoich obywateli i działanie w interesie Suwerena. Co zresztą w dawnych czasach zdarzało się podkreślać prezydentowi Dudzie.
Co zatem zrobił prezydent od czasu wojny na Ukrainie, aby dbać o interes Suwerena?
Nic, albo prawie nic.
A przecież wraz z powstanie konfliktu na Ukrainie należało tak prowadzić rozmowy z władzami Ukrainy, aby może przynajmniej w zamian za niesioną pomoc uznały ludobójstwo na kresach. Ofiary Wołynia do dziś proszą o elementarne przeprosiny, a nazistowskie ukraińskie SS Galizien na jednoznaczne potępienie. Na takie samo potępienie z strony władz Ukrainy zasługują nie tylko banderowskie UPA, ale również dokonujące rzezi polskiej ludności po Powstaniu Warszawskim ukraińscy mordercy.
Potępienie tych zbrodni to podstawowy warunek do pojednania polsko-ukraińskiego, do jakiego nawoływałem. Pojednania krytycznego dla bezpieczeństwa obu państw.
Politycy PiS nie zrobili w tej sprawie nic. A jeżeli coś zronili to efektu nie widać. W wyniku zaniechań prezydenta Dudy i rządu Morawickiego, na akcji pomagania Ukrainie, Polacy skorzystają tak samo jak „skorzystali” na pomaganiu Żydom w czasie II Wojny Światowej. Tysiące Polaków oddało życie, aby ratować Żydów przed śmiercią niesioną przez niemieckich okupantów. A mimo to po wojnie przyprawiono Polakom gębę największych w świecie antysemitów.
Mam niepokojące przekonanie, że historia się powtórzy i z czasem zaczniemy słyszeć o rzekomej niechęci Polaków do Ukraińców i polskiej ksenofobii jaka będzie powodem dla jakiego Polacy jakoby nie pomogli Ukraińcom w dostateczny sposób.
I tak oto zamiast cokolwiek zyskać na potężnym poświęceniu się Polaków, polskie państwo po raz kolejny przegwizdało wielki wysiłek polskiego narodu.
To, że kiedyś komunistyczne władze PRL-u zniweczyły wysiłki Polaków z czasu II Wojny Światowej nie dziwi. Ostatecznie władze PRL-u zaangażowały wielkie środki, aby wolną Polskę zniszczyć. Nie tylko w przenośni, ale w sposób dosłowny włącznie z wyniszczeniem biologicznym zepchniętych do podziemia żołnierzy II RP słusznie nazywanych Niezłomnymi.
Dlaczego jednak rząd, wydawałoby się opcji niepodległościowej, za jaką uważany był prezydent i premier PiS, poszedł drogą sprzeczną z polskim interesem?
Być może odpowiedź na to pytanie przynosi rok 2017 kiedy na margines zostali odsunięci Beata Szydło i Antoni Macierewicz oraz ich ludzie. Władzę oddano posłusznemu globalistom Morawieckiemu, o którym PAD powiedział „jest pan moim premierem”.
„Moim”, ale nie Suwerena. Jakże często to piękne słowo „Suweren” ozdabiało przemówienia prezydenta Dudy podczas jego pierwszej kadencji. W ostatnich latach Suweren gdzieś jednak prezydentowi umyka. Jego miejsce zajęła „demokracja”. Ta sama „demokracja”, jaka w podejrzanych okolicznościach głosowania korespondencyjnego w USA nagle wyłoniła na prezydenta Joe Bidena, mimo, że jeszcze po północy po przeliczeniu większości głosów zadecydowanie prowadził Donald Trump.
Tak więc już nie Suweren, ale „zachodnia demokracja” kierowana w Davos wyznacza kierunek polityki PiS. To dla tej właśnie „demokracji”, jaka ma teraz być „ratowana” na Ukrainie, poświęca się majątek Polaków w postaci zmarnowanych pieniędzy z ich podatków, a także wielkiego zrywu społecznego w celu pomagania uchodźcom z Ukrainy.
Ciekawy punkt widzenia i w zasadzie należałoby się z nim zgodzić gdyby nie fakt, jak olbrzymia jest rosyjska propaganda na Ukrainie (szczególnie zachodniej) przeciw Polsce. Wmawia się ludziom, że Polska chce skorzystać na wojnie i przyłączyć zachodnią Ukrainę do Polski, czyli dokonać wraz z Rosją swoistego rozbioru Ukrainy. Rosyjska propaganda robi w tej chwili wszystko, by skłócić Polaków i Ukraińców. Na razie średnio im to wychodzi, ale oni są wytrwali, a gdyby jeszcze mieli na stole sprawę ludobójstwa na Wołyniu wyciągniętą przez Polskę właśnie teraz, dostaliby prezent. Cel zjednoczenia się państw przeciwko agresorowi, jakim jest Rosja, zapewne przyświeca takiej postawie polskiego rządu. Być może więc tocząca się teraz wojna nie jest najlepszym momentem na załatwianie tej sprawy.