W roku 1989 Polska odzyskała wolność. Dzięki temu prezydentem został człowiek NKWD, obywatel Jaruzelski znany agenturze jako Wolski. Po enkawudziście urząd prezydenta III RP pełnił agent SB Wałęsa, funkcjonujący w służbach jako tajny współpracownik Bolek. Następnie przyszła kolej na syna oficera NKWD, znanego mordercy i sadysty Izaaka Stolzmana, i prezydentem został Aleksander Stolzman vel Kwaśniewski.
Dopiero w 2005 roku po raz pierwszy prezydentem III RP została osoba nie związana z NKWD. Wiadomo jak dramatycznie skończyło się życie prezydenta Kaczyńskiego. Wiemy również, że jego tragiczną śmierć poprzedzały poufne i do dziś spowite tajemnicą rozmowy Donalda Tuska z Wladimirem Putinem.
Czasy następującego po tych wydarzeniach prezydenta Komorowskiego to jednak okres resetu z Rosją zainicjowanego na Sopockim molo i kontynuowanego odznaczeniami dla rosyjskich oficjeli za okazaną nam w Smoleńsku „pomoc”.
W roku 2015 wreszcie wydawało się, że wyrwaliśmy się z łap NKWD. I myślę, że rzeczywiście do jakiegoś przynajmniej stopnia tak się stało. Bolszewicy przecież na pewno nie pozwolili by na to, aby z Warszawy wygrażał im radośnie hasający po Polsce prezydent USA.
Przyroda jednak nie lubi próżni i po wielu dziwacznych wydarzeniach roku 2017, kiedy to odwrócony został PiS, zaczął się romans naszych elit z WEF zwanego po polsku Światowym Forum Ekonomicznym.
Gdy więc przysłuchuję się dyskusji nad badaniem wpływów agentury rosyjskiej na polską politykę, nachodzi minie refleksja, że znowu małpujemy z dużym opóźnieniem zachodnie mody. Globaliści zaczęli tworzyć w USA komisje badające wpływy rosyjskie już w roku 2016 pod czujnym okiem pani Clinton, aktywistki otwarcie przyznającej swe oddanie globalistom z Davos, i fałszywie oskarżającej prezydenta Trumpa o kolaboracje z Putinem. Podobne komisje powstają w ostatnich latach jak grzyby po deszczu w wielu krajach tzw. Zachodu.
Ale niech tam, bądźmy modni, nie zostańmy z tyłu! Cieszmy się, że powstała komisja do badania wpływów rosyjskich na polskie życie społeczno-polityczne. Skoro już jednak toczy się takie dochodzenie, to czy działania takiej komisji nie powinny zostać obowiązkowo rozszerzone tak, aby objąć swą analizą powiazania polskich polityków nie tylko z Moskwą, ale również z Berlinem, Brukselą i Davos?
Jestem przekonany, że prezydent Duda i premier Morawiecki na pewno chętnie podzielą się z Suwerenem swoimi ustaleniami ze spotkań z Klausem Schwabem.
W innym przypadku można by pomyśleć, że łap NKWD wpadliśmy w łapska WEF, organizacji, dzięki której, jak zapewnia nas Klaus Schwab, nie będziemy nic posiadać i będziemy szczęśliwi.